sobota, 17 marca 2012

Tak się złożyło...

Tak się jakoś złożyło, że mój blog piszę na blogu krawieckim (?)
A wszystko to dzięki koleżance Monice...
Sama szyć za bardzo jednak nie umiem. Ot, tak czasem coś wydziergam ręcznie bo maszyny do szycia niestety nie mam. Moja babcia ma. I z tym szyciem tak mi jakoś ciepło dzieciństwa się kojarzy.
Babcia szyła sukienki mi, moim siostrom dwóm i naszym lalkom niezliczonym oraz lalkom przedszkolnym.

Do dziś pamiętam jak szyła mi w nocy Czerwonego Kapturka na zajęcia plastyczne w szkole podstawowej. Mikroskopijna laleczka uszyta w nocy własnoręcznie przez Babcię - to dopiero dowód Babciowego poświęcenia!

Ostatnio tak rozmyślając o dzieciństwie, tych kolorowych tkaninach, które Babcia z  troskliwością chomika zbierała "po kątach" postanowiłam  i ja coś wydziergać. A mianowicie - patchworkową narzutkę. Narzutka składa się z kilku koszulek Tatusiowych, moich oraz Emilowych i Stasiowych, czyli naszych rodzinnych podziurawionych rzeczy, takich niemal do wyrzucenia, a jednak o ciekawych wzorach i fakutrach. Żal wyrzucać bo senstymentalny ze mnie człowieczek. I jakaż metafora będzie teraz na kanapie leżała! Z pojedynczych szmatek - rodzinne dzieło sztuki!

A jeśli chodzi o sztukę, to namaziałam obraz dla koleżanki. Tak stwierdziłam sobie, że wiosna jakoś zobowiązuje, bo przecież więcej się chce gdy więcej słońca...

Tak się jednak złożyło, że wspólnota mieszkaniowa postanowiła wymienić płytki na bakonach więc jazgot był niestamowity i ciężkie warunki pracy...Emil ze Stasiem mieli ciekawe widoki i co chwila pukali do panów przez dzrzwi balkonowe.. A jacy byli zafascynowani obaj młotem pneumatycznym!

Trochę nieskładny ten mój blog bo ciechan wyborny bardzo smaczny się okazał.... :) Chciałam tylko napisać, że owszem, podzielam zdanie kolegów spoza granic Polski - Polacy są pełni pasji! Ostatnio tłumaczyłam gadające głowy do jednego z korporacyjnych filmików i tam panowie wypowiadali się o Polakach i Polsce. Były wypowiedzi w stylu: "Moje piewsze wrażenie gdy przekroczyłem granicę - o matko! oni nie mają tu autostrady!" Ale było też "Są pełni pasji, pełni życia, niezwykle bezpośredni; przypominają mi Włochów" i " sprawiają wrażenie bardzo smutnych ale po jakimś czasie okazują się pogodni i sympatyczni'.
I gdy tak buszuję sobie po tych blogach nadziwić się nie mogę ile talentów może mieć człowiek i sam o tym nie wie, dopóki ktoś mu tego nie powie!

Dlatego ja od dzieciństwa powtarzam moim synkom - Emil jaki Ty zdolny jesteś! I unoszę do góry wysoko kartkę z pierwszym autoportretem. Ludzik ten przypomina czerwonego cyklopa ze sterczącymi ognistymi włosami. Ale jest to piewszy świadomy autoportret Emila. A to już coś, jak dla trzylatka!
A Stasiowi też powtarzam, że zdolny jest bardzo gdy tak maszeruje jak potwór Frankensteina w wyciągniętymi przed siebie rękoma i mrucząc pod nosem idzie dumny... To jest dopiero coś!!!

ps. blog ten napisałam w nadziei wygrania takiego sobie candy na:
http://cottonhillblog.blogspot.com/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz