wtorek, 8 października 2013

Brat to jednak brat!

- Chłopaki! Zupka! - wołam dzieci na obiad.
-"A jaka to ziupka?" - robi wywiad Emil.
- Pomidorowa.
Za Emilem wkracza do kuchni Staś i wyciąga rączki domagając się jedzenia (bo Staś bardzo lubi jeść, w przeciwieństwie do Emila).

- Nie jedz tej ziupki Stasiu. Ona tam dodała plepsiu. - Mówi stanowczym, nieco konspiracyjnym tonem Emil. - To jeśt obzidliwe. Nie będziemy tego jeść!"
I obaj wychodzą w pełnych protestu gestach z kuchni.
Bo, jak wiadomo - pieprz jest trujący i obrzydliwy, a Staś wierzy Emilowi i we wszystkim go słucha.

Emil nauczył Stasia robienia siku, uczy o postaciach z bajek, wyrabia gust muzyczny i próbuje go sobie we wszystkim podporządkować, co czasem nie jest niestety łatwe.
Często dochodzi do starć - kiedy nie wystarczą negocjacje i przekonywanie, że "to auto jest fajniejsze od tego, które masz" - wówczas pierwotny instynkt walki (który jak wiadomo drzemie w każdym mężczyźnie) bierze górę i na obu małych ciałkach pojawiają się siniaki, zadrapania i ślady zębów.

Najpiękniejsze są jednak chwile przed snem. Cisza i refleksje.
-"A wies mamo. Kiedyś jak nie było Stasia, to byłem sam i nie miałem się z kim bawić. On wtedy był w moim bzusku ale ja go nie zjadłem. Nie zjadłem go."- rozmyśla Emil.
- Tak Emilku, nie zjadłeś go. Ale coś Ci się chyba pomyliło. On był kiedyś w moim brzuszku. - próbuję uspokoić nieco wystraszonego Emila.
- "Acha, w Twoim bzusku. Ale Ty go nie zjadłaś?".
- Nie nie zjadłam. Śpij już. - głaskam po głowie, żeby szybciej usnął i nie drążył dalej tematu, bo właściwie nie wiedziałabym jak odpowiedzieć 4-latkowi, skąd właściwie ten Staś się wziął w moim brzuszku...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz