sobota, 14 stycznia 2012

WYKRYWACZ RZECZY ZAGUBIONYCH

WYKRYWACZ RZECZY ZAGUBIONYCH

Pocztę mailową oraz wszelkie wiadomości i ploteczki czytam w internecie nocami lub w południe kiedy akurat Staś śpi a Emil np ogląda bajeczkę. Otóż nadarzyła się ta chwila, siadam zatem przed komputerkiem i już planuję założenie słuchawek i odjazd w fajną muzykę gdy do pokoju wpada Emil.

Emil wygląda dość nietypowo, chociaż właściwie to określenie dla tej osóbki nie jest adekwatne bo dziecko to ogólnie rzecz ujmując jest nietypowe. Cóż nietypowego w wyglądzie tym razem zdarzyło się dziecku? Dziecko moje posiadało dwie czarne kreski pod nosem i mały wąsik pośrodku brody - kropka w kropkę d'Artagnan!

Przyglądam się temu zjawisku bliżej....Wąsik okazuje się pieczątką z dawno zaginionego datownika a podobne piecząteczki znakują nie tylko twarz ale również każdy palec prawej ręki (Emil zapowiada się na leworęcznego artystę), nogi oraz brzuszek. Wchodzę do pokoju, w którym przez krótką chwilkę przebywał sam i co widzę?!
17 paź 2015 woła czarnymi pieczątkami telewizor.
17 paź 2015 woła stolik.
17 paź 2015 woła szafka oraz kawałek podłogi i drewniana zabawka-dźwig.
No i oczywiście wąsik Emila woła 17 paź 2015.


Przepowiednia jakaś czy co? Muszę zapisać tą datę bo w przypadki nie wierzę. No i oczywiście cieszę się, że datownik się odnalazł. Nie potrzebowałam go tak bardzo jak pieczątki firmowej ale czasem mi go brakowało... tak po prostu z sentymentu.

Wrzucam Emila do wanny ale budzi się Staś.

Usadzam zatem Stasia przed lustrzanymi drzwiami szafy w przedpokoju i upewniając się, że Staś ma zajęcie w postaci całowania swojego odbicia i robienia minek, wracam do szorowania Emila.

Po chwili, czystego już Emila, owiniętego w ręcznik wynoszę z łazienki po strażacku. Jestem nieco zła, bo Emil tak entuzjastycznie okazywał radość z kąpieli, że jestem niemal zupełnie przemoczona.

Staś znikł sprzed lustra.
Siedział teraz przed komodą na bieliznę, mamrotał coś w swoim języku i z radością wyrzucał za siebie ostatnie skarpety i majtki moje. Za nim piętrzył się już stosik takiej bielizny a głowę przyozdabiał biustonosz w kwiatki. Staś najwyraźniej uznał go za bardzo dostoją czapeczkę. Skarpetki nie były ciekawe, majtki tak średnio ale biustonosze - to było to!

Po chwili do pokoju wbiegł golutki Emil. I gdy ja upychałam bieliznę do szuflad komody, Emil dołączając do zabawy Stasia zaczął wytrząsać z drugiej komody tatusiowe ubrania. A ja tak stałam, patrzyłam się na to zjawisko i nie wiedziałam czy się śmiać czy załamywać ręce.

Przy okazji znalazło się kilka zaginionych rzeczy takich jak: spinka do włosów, gruszka do nosa, tatusiowy kabelek do celów tylko jemu znanych, kilka żołnierzyków i śrubokręt. Oraz kilka innych drobiazgów dawno zapomnianych przez rodziców a odnalezionych przez ich dzieci.


Moja babcia zawsze modli się do św. Antoniego, gdy coś jej się zapodzieje. Św. Antoni, owszem nie zaszkodzi, w naszym jednak przypadku bardziej można polegać na małych urwisach. Jeśli masz małe dzieci to na pewno odnajdą dawno zagubioną rzecz i zapewne nie zawahają się jej użyć.
Zaprawdę, powiadam Wam: nie ma lepszego wykrywacza rzeczy zagubionych niż własne dziecko!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz