piątek, 13 stycznia 2012

CISZA ZAWSZE PODEJRZANA

CISZA ZAWSZE PODEJRZANA

"Reszta jest milczeniem" - powiada Hamlet i umiera.
U mnie w domciu, cisza zazwyczaj zapowiada jakąś tragedię. Aż chciałoby się wykrzyknąć : "Co mnie skłoniło" do posiadania dzieci?!

Jakiś czas temu dostałam telefon sprawy urzędowej więc musiałam uciekać przed Emilem po różnych zakamarkach mieszkania byleby tylko chociaż kawałek rozmowy mógł przebiec w pozornej ciszy. Emil próbował mi coś powiedzieć, wymachując energicznie rączkami i wypinając pupkę. Nie mając czasu na zabawę w kalambury (moje dziecko niestety umie wypowiadać tylko kilka słów) zignorowałam go. Chwilę później usiadłam spokojnie w fotelu, kończąc moją kawę i ciesząc się, że dziecko jest w końcu na tyle samodzielne, że bawi się samo.

Kolejną chwilę później mój szósty zmysł podpowiada mi, że TA CISZA JEST PODEJRZANA.
Zaglądam dyskretnie do dziecinnego pokoju - nie ma go. Zaglądam do drugiego pokoju - JEST! Dostaję wytrzeszczu oczu i wpadam niemal w panikę bo Emil ma czerwoną buzię i czerwone rączki, które ogląda z niedowierzaniem.
Co się stało synku ! - wykrzykuję, a w głowie plączą mi się myśli - czym on mógł się skaleczyć?
Po sekundzie jednak przytomnieję - to nie jest żadna krew, to moje farby OLEJNE. Cwaniaczek wdrapał się, nie wiem jakim cudem, na stolik i z parapetu dorwał moją paletę. Umorusawszy sobie rączki stwierdził, że czas już najwyższy coś stworzyć nie tylko kredkami. Mój wzrok pada na prawie ukończony  obraz - prezent ślubny dla znajomych.
MATKO BOSKA! - wykrzykuję nie dowierzając.

Matka Boska, owszem była to, kiedyś, a obecnie obraz przypominał abstrakcję w czerwone bazgroły a Matka Boska wyglądała jakby dostała menstruacji co najmniej.

Emil najwyraźniej zadowolony był z dzieła, bo uśmiech miał szczery i rozbrajający po prostu, a rączka dumnie wskazywała dzieło Twórcy Niezwykłego.

Gdy już otrząsnęłam się z szoku, znów włączyła mi się czerwona lampka w głowie? Dlaczego Emil nie ma na sobie spodenek i majtek?
Pozwalając by zmysł węchu mnie prowadził doszłam do dziecinnego pokoju. Podejrzane...Rozglądam się ...nic...Wącham intensywniej...Na pewno coś jest....

Było....Twór koloru czekoladowego schowany pod nowiutką miseczką w misie. Miseczka leżała niewinnie na środku pokoiku, niczym kapelusik, a spod kapelusika uwalniał się czar zdrowej kupki.

Emil! Gdzie jesteś!? Wyłaź natychmiast! - wykrzykuję czerwona ze złości.

Dziecko najwyraźniej bawiło się ze mną w chowanego ale przy okazji, siedząc za fotelem, korzystało z wolnej przestrzeni ściany ozdabiając ją w samochody.
No nie, tego już za wiele.

Emil jednak nie wie co chodzi, uśmiecha się tylko pokazując komplet uzębienia.
Ale w sumie... po co ta złość. Przecież pomysłowość i zdolności ma po mnie! ;)



5 komentarzy:

  1. Młody artysta rośnie. Hahaha z robieniem kupy gdzieś w ukryciu przez takie maluchy już słyszalam, więc się nie martw. Jeszcze trochę i nasza będzie nas tak pięknie zaskakiwać! :)) Uściski, J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siusiu robi chętnie przy widowni ale przy robieniu kupki z uporem maniaka musi się gdzieś chować... ;
      Wszystko przed Wami! :)

      Usuń
  2. a wiesz... był kiedyś taki film :) wiesz jaki??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe... a taki :)
    http://www.youtube.com/watch?v=ap10T00_sOE&feature=related

    tamten mały też był artystą ;)

    OdpowiedzUsuń