wtorek, 21 lutego 2012

Czego Chce Kobieta

Zapowiadało się tak pięknie....

Słoneczna niedziela, wysokie obcasy, zupki dla dzieci ugotowane, a mąż niech se sam zrobi. Poprawiam tylko makijaż i wykrzykuję przed wyjściem :

- I obiad se ugotuj póki dzieci śpią. I nie dzwoń do mnie bo i tak będę miała wyłączony telefon!


Jeśli dzieci śpią mogę się niepostrzeżenie wymknąć. Gosia pod ręką z dobrą parasolką (bo moja oczywiście się zepsuła), trochę pada deszcz ze śniegiem i toniemy co chwila w kałużach błotnych ale i tak jest pięknie.
Kino. Tak, TEGO mi było potrzeba! Dobrego kina.
A więc popcorn, cola i świetny humor. Tylko co tu robi ta Marylin Monroe? Przez pierwszych 20 min reklam wyjadłyśmy z Gosią pół kubka popcornu, po kolejych 10 minutach omyłkowo wypuszczonego filmu - resztę. (Zdarzyło się Wam kiedyś coś takiego? )
Wypuszczenie nie tego filmu wprowadziłio lekkie zamieszanie ale kolejna fala reklam to już przesada!

Widziałam wiele filmów o wojnie ale ten bije na głowę wszystkie pozostałe. Film "W ciemności" jest tak przejmujący, że żadne słowa nie są w stanie oddać tego stanu w jakim człowiek się znajduje gdy go ogląda i jeszcze długo po jego obejrzeniu.
Przez pół seansu siedziałam wbita w fotel, a przez drugie pół, klęłam siebie, że nie wzięłam większych zapasów chusteczek.

W celu odreagowania wstrząsu jakiego doznałyśmy po obejrzeniu filmu postanowiłyśmy połazić po sklepach.  Luty to świteny miesiąc - z jednej strony zimowe wyprzedaże, a z drugiej kolorowy zew wiosny mocno kręci w głowie i odblokowuje jakieś takie zimowe szarości. Słowem chciałoby się wykupić połowę sklepów z odzieżą byleby zrobiło się wkoło bardziej kolorowo. Albo przynajmniej trochę poprzymierzać. Poprzymierzać koniecznie było trzeba. Szkoda tylko, że przymierzalnie taką wiosenną świeżością nie grzeszyły...
Po 30 minutach spacerów, 30 przymierzonych spódniczkach, sukienkach i bluzeczkach oraz 30 nowych zapachach, głowy bolały nas tak bardzo, że postanowiłyśmy wracać do domków.

A w domku Emil galopuje w samej tylko koszulce, Staś wychyla głowę niczym zaciekawiona surykatka zza kolan śpiącego Tatusia. Też tylko w koszulce (Staś, nie Tatuś). Nad całością czuwa jako tako wujek Piotrek. Chwała Ci Wujku Piotrku!
- Emil jadł coś?- pytam Artura ale on tylko mruczy coś pod nosem.
- "Jadł" - opowiada jak żołnierz Wujek Piotrek.
- Staś jadł? - rzucam pytanie w bliżej nieokreśonym kierunku bo nie wiem skąd padnie odpowiedź.
- "Jadł." - znów salutuje Wujek Pioterek.
Bóg zapać Wujku Piotrku!

- Ok. Dzieci najedzone to idziemy spać.
Musiałam wyglądać jak zwłoki bo nikt nie protestował. Kulejące po obcasach nogi, boląca głowa i te oczy czerwone i podpuchnięte.
No tak, zróbiła sobie kobieta wolne od codzienności, a wraca jak wrak.

Jean-Paul Sartre mawiał, że "kobieta nigdy nie wie, czego chce, ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie."


Jak dla mnie jest to genialny cytat, doskonale odzwierciedlający kobiece frustracje ! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz