- Panie, panie ! - wołam muskularnego faceta.
Ten, nieco spłoszony, ogląda się za siebie, jakby chciał się upewnić czy zawołanie skierowane jest do niego. Po czym zbliża się dziarskim krokiem.
- Czy mógłby mi pan pomóc? Nie mogę uruchomić silnika. - Proszę błagalnym tonem i staram się wyglądać na biedne ale urocze dziewczę.
Facecik próbuje przekręcić kluczyki ale one ani drgną.
- Hmmm... nie mogę przekręcić kluczyków. Wydaje mi się, że wystarczy ruszyć kierownicą... -
Odkrywcze! A niby czemu ja tu tak sterczę pod tym supermarketem i wabię faceta? Bo właśnie to ruszenie kierownicą przekracza moje możliwości. Już nawet próbowałam pchać auto. Obserwujący mnie ludzie musieli mieć niezły ubaw!
- "Pewnie ma pani immobilizer" ! - wykrzyknął.
- ..... - tu moje milczenie i wielkie oczy. Ale lepiej mieć wielkie oczy,, zachować milczenie i sprawiać wrażenie mądrej niż raz się odezwać i rozwiać wszelkie złudzenia".
Po chwili auto zostało uruchomione a ja rozpoczęłam jazdę po krawężnikach. Nawiasem mówiąc - mam słabość do krawężników i trawników....
Jeszcze niedawno zachód słońca nad Oceanem Spokojnym, tysiące promyczków witraży Notre-Dame, zapach orientu, krymskie stepy, smak holenderskich truskawek, szum nowojorskiego metra, szkockie zamki.... cały świat w zasięgu ręki...
A tymczasem moje podróże ograniczają się do wyprawy po synka do przedszkola oraz załatwianie sprawunków różnych na mieście.
"Człowiek bez podróży przestaje być istotą metaficzyczną".
Oj przestaje....
hehehe... Renia :D
OdpowiedzUsuńkochany z Ciebie kierowca, choć może troszkę nierozgarnięty :)
Oj, nierozgarnięty ze mnie człowiek, nie tylko kierowca! ;)
Usuń