- " Gdzie jest moja przepustka?" - pyta zdenerwowany Artur, bo właśnie wychodzi i mu się spieszy.
- Jaka przepustka? - pytam zdziwiona i robię zdziwioną choć opanowaną minę, mówiącą : nie wiem o czym mówisz ale mogę wkroczyć do akcji poszukiwawczej.
W powietrzu latają różne rzeczy, otwierają się szuflady, po chwili słyszę szmer przeglądanych kieszeni od kurtek i spodni.
- "Od teatru. Musisz ją mieć, była ostatnio w dokumentach od samochodu".
- Na oczy czegoś takiego nie widziałam, pewnie zostawiłeś w samochodzie. - odpowiadam spokojnie przejrzawszy wpierw kieszeń torby, w której zazwyczaj trzymam samochodowe dokumenty.
Artur idzie do samochodu ale po chwili widzę przez okno jak wraca, jeszcze bardziej zły niż wcześniej. Od razu chwyta za moją torbę i wyrzucając całą zawartość głębokiego wnętrza na fotel wyciąga przepustkę.
No cóż... to nie ja... to moja torba. Torba - borba....
Wszyscy wiedzą, że prawdziwe kobiece torby muszą być duże i pojemne. No bo jak inaczej pomieściłyby się wszystkie niezbędne rzeczy takie jak: szczotka do włosów, portmonetka, cały stos bardzo potrzebnych paragonów, jakieś notatki z telefonami i listami zakupów, małe perfumki i oczywiście cały asortyment dziecięcych akcesoriów typu: pielucha, mokre chusteczki, zapasowe skarpetki x 2, soczki, butelki i przekąski. Zawsze też znajdzie się miejsce na jakieś dodatkowe resoraki i zepsuty dzwonek od roweru.
Takie torby to są trochę bezdenne studnie pełne dziwów.. - mimo wielu przegródek ciężko się dokopać do tego czego akurat potrzebujemy np dzwoniącego telefonu ale wszystko co jest w środku jest skarbem nad skarbami! Ostatnio odkryłam w mojej torbie niewielką dziurkę, a jakiej radości mi to odkrycie sprawiło to sobie nawet nie wyobrażacie!
Okazało się bowiem, że druga para kluczy od mieszkania i dwie pary ulubionych kolczyków wcale nie zaginęły!
Zatem gdy Artur znalazł swoją przepustkę, którą uznałam wcześniej za zaginioną pomyślałam sobie sposobem Emila - to nie ja, to ta torba!
ps. Emil od niedawna mówi. Dał głos - znaczy się - normalny będzie. I cwaniaczyć się zaczyna.
Ja do niego:
- Emil, nie kop mnie, - a on na to:
- "To nie ja, to moja noga".
Ależ znajomo brzmi :)))
OdpowiedzUsuńNawet te kolczyki się zgadzają!
Pozdrawiam serdecznie.
Ja jestem zachwycona Pani torebkowym postem. Myślę, że stwierdzenie, iż kobieca torebka to taki nasz mały świat w pigułce jest genialne. Pozdrawiam również!
OdpowiedzUsuń