środa, 4 marca 2015

Matko, ojcze - odchodzę!

I weź tu matko bądź cierpliwa, kreatywna, tryskaj energią i pomysłami gdy dziecko po zabiegu jest z tobą 24 na dobę (tak, w nocy też to to przyłazi ci do łóżka bo boi się ciemności).
Emil po zabiegu wycięcia migdałów został ze mną w domu kilka dni, a pod koniec tygodnia dopadł nas jeszcze wirus rota - zaczynając u Stasia, a kończąc na mnie - nieźle zostaliśmy wytarmoszeni fizycznie i psychicznie. Rezultatem tych męczarni był bunt Emila.

BUNTY EMILA
Często bywają oczywiste:
- "Nie będę mył ziębów! Nie bo nie!"

Często próbuje coś ugrać poprzez wzbudzenie u mnie wyrzutów sumienia za nierównie traktowanie:
"Ty tylko Stasia nosisz na jękach, a mnie to nie" - robi mi wymówkę gdy Staś zaśnie w samochodzie i nie chcąc go budzić przenoszę na rękach do domu. - "A on jest oszukiwacz, widziałem, otwoził oko, on wcale nie śpi tylko udaje! On cię zawsze używa do noszenia!"
(Nowe zastosowanie matki.)



Czasem bywa dyplomatycznie delikatny i przezorny:
"To ja też chcę takie lusterko do snów" - spodobał mu się pomysł z "Akademii Pana Kleksa" - "ale najpierw przetestujmy na Staśku"...



Codzienne są oczywiście buntownicze zabawy z porannym ubieraniem do przedszkola - berek, zabawa w chowanego i duchy (oplatanie siebie lub brata kołdrą).


Jednak czasem rodzice muszą pokazać, że bunty też mają granice i powiedzieć: BASTA!
Niedziela była takim właśnie dniem: zmęczeni sobą, niekończącą się zimą, bólami brzucha domagaliśmy się rozrywki telewizyjnej - każdy swojej.
-"Teraz nasza kolej" - krzyczą dzieci.- "Chcemy bajki!"
-"Pozwólcie mi tylko dokończyć ten program" - błagam, bo właśnie ten facet wybudował swój dom po wielu miesiącach twórczego trudu i jestem niezmiernie ciekawa wystroju wnętrza.
-"Koniec, ja tu rządzę" - bierze pilota Artur i przełącza na Simpsonów (kreskówka więc w sumie można powiedzieć, że poszedł na kompromis).

Emil wpada w bunt. - "Dobzie, to ja odchodzę!"- oświadcza zawzięcie Emil i wymaszerowuje z pokoju.
Spodziewałam się takich słów od syna gdy osiągnie wiek jakichś 20 lat, ale 6- latek?

Chwilę czekamy ale widzimy, że Emil nie żartuje, właśnie wkłada kurtkę i buty. Ma też spakowany plecaczek (a w nim ulubione zabawki - magnesy, żołnierza i transformersa).
- "Odchodzę szukać innego domu"- mówi Emil załamanym głosem, na co Artur, wyraźnie ubawiony sytuacją odpowiada:
- "Dobra, Emil! Idziesz piechotą czy autobusem?Chyba autobusem, to poczekaj, odprowadzę Cię na przystanek". Pożegnałeś się z bratem i matką?"
Nie mogąc już tego słuchać wzięłam Emila do pokoju na rozmowę i długo tłumaczyłam, że tato żartuje, a mama płakała by całe życie jakby odszedł i w ogóle żeby tego nie robił.
-"Nooo, dobzie to jednak ziostanę"- oświadcza  Emil po chwili namysłu.

-"Dałaś się zmanipulować" - wyśmiewa się Artur. Przekonana byłam, że postąpiłam prawidłowo - przecież dziecko musi wiedzieć, że jest kochane i jak bardzo rodzicom zależy na jego szczęściu i bezpieczeństwu.

Ale nie mija godzina, gdy Emil oświadcza po raz drugi, że ODCHODZI. Akurat dostał karę wyjścia z pokoju gdy przyłapałam go na kuksańcu w twarz sprzedanemu młodszemu bratu.
-"Odchodzę, tym razem na plawdę odchodzę, nie zatsimujcie mnie"- pakuje się, wkłada kurtkę etc.
- Dobrze, to chociaż pożegnaj się ze Stasiem i tatą. - tym razem nie dam się zmanipulować, pomyślałam.
- "To pomóś mi kultkę zapiąć"- ostatnia prośba.
- Niestety nie mogę synku, jeśli chcesz odejść to musisz się nauczyć samodzielności.

Czy dobrze zrobiłam?